Prościutka, "cienka" bransoletka szydełkowo-koralikowa - melanż opalizującej czerni i błękitu (koraliki to Miyuki, ale nie pamiętam kolorów, bo kupowałam je baaardzo dawno). Melanżyk jest trochę cieniowany, tzn. pośrodku jest najwięcej niebieskiego, a bliżej końców jest więcej czerni, ale jakoś nie udało mi się tego uchwycić na zdjęciu...
Druga bransoletka wydziergana była już jakieś 2 miesiące temu, ale dopiero teraz ją dokończyłam, tzn. zszyłam do końca i dodałam ozdobny i jednocześnie maskujący miejsce szycia element. Użyte tutaj koraliki to Toho 11/0.
Obie bransoletki są przepiękne, sama mam cierpliwość do drucików jednak do maluteńkich koralików już nie bardzo. Więc podziwiam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję. Dla mnie z kolei wire wrapping pozostanie raczej marzeniem nie do spełnienia, a szkoda, bo uważam, że to jedna z najpiękniejszych technik :)
OdpowiedzUsuńMarzenia trzeba spełniać, spróbuj, czasami można samego siebie zadziwić:)
Usuń